środa, 1 sierpnia 2012

SAMOOPALACZE

Słońca co niemiara a ja o samoopalaczach no, ale jak się ma kolor skóry prawie jak albinos a słońce jakoś nie chce mnie łapać i przy moim Narzeczonym wyglądam conajmniej "blado" staram się używać samoopalaczy.
Minus jest jeden podstawowy - nie chce mi się tego robić :P hehehe

Przebrnełam  już przez wiele samoopalaczy.
Zaczełam swoją przygodę z kremem brązującym z Garniera kilka lat temu.
Nie robił może plam na skórze, ale:
- byłam pomarańczowa
- brudził ubrania
- śmierdział

Spróbowałam L'oreala, który okazał się taki sam jak garnier z tym, że nawet ładnie pachniał.

Potem było kilka samoopalaczy z drogerii, ale zawsze jednak robiły mi zacieki ( albo nie umiem się poprostu nimi poslygiwać)
Zaprzestałam stosowania kremów wybrałam solarium.

Po kilku latach gdy zaczełam prace jako dermokonsultantka i liznełam wiedzy na temat solarium chciałam być świadoma swoich poczynań i przestałam chodzić na solarium.
Zaczełam używać kremu z filtrem przez całe lato na twarz (skóra z tendencją do pękających naczynek )
i postanowiłam się trochę opalić.
Sięgnełam do samoopalaczy aptecznych.
Jako pierwsza poszła na tapete chusteczka z Vichy po której nie widziałam nic na skórze więc odpada.
Następnie samoopalacz z La roche posay - zacieki
Kolejny Avene- zacieki.

Każdy powie, żle stosowała to i ma zacieki.
Wytłumaczę się na przykładzie Avene

I podejście - umyłam się oliwką pod prysznicem, osuszyłam skórę recznikiem , posparowałam samoopalaczem, poszłam spać - zacieki rano
II podejście- analogicznie j.w. z tym, że zrobiłam to rano i odczekałam godzine w stroju Ewy - zacieki na rękach i pomarańczowe nogi
III podejście - peeling, oliwka pod prysznicem, balsam po prysznicu, samoopalacz - BRAK ZACIEKÓW
 noo ale przecież nie będę co drugi dzień robić peelingu.

Wpadł w moje ręcę Bioderma Autobronzant i się zakochałam.


przedewszystkim jest w sprayu co jest mega wygodnie.
Wchłania się błyskawicznie, zawsze czekam ok 5 min dla pewności ubieram się i w zaden sposób nie brudzi mi ubrań. Mogę go nałożyć rano lub wieczorem nie ma różnicy.
NIe jestem pomarańczowa, bardzo ładnie stopniowo opala więc nie wyglada się jak debil, że z dnia na dzień nagle murzynka.
Aplikacja jest bardzo przyjemna.
Obecnie do mycia używam Olejku z Eucerinu który świetnie natłuszcza więc nie muszę używać już balsamu nawilżającego przed nałożeniem samoopalacza. Wchodzę do kabiny prysznicowej spryskuje się cała lekko rozcieram ręką dla równomiernego rozłożenia i koniec.

Opala bardzo ładnie.

Problem jest tylko taki, że jestem okropnym leniuchem i nie robie tego regularnie więc efekt mam co chwile, ale spróbuje się zmobilizować na potrzeby obserwacji regularnego stosowania i napisania recenzji :)

Zawsze stosowałam samoopalacze na ciało omijając twarz, bałam się efektu po użyciu. Ciało zawsze można zakryć:P

Ostatnio jako ambasador marki Galenic dostałam do testowania samoopalacz do twarzy i czaje się z rozpoczęciem używania, ale będę dzielna i w tym tygodniu zacznę to opiszę moje odczucia :)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 

dermofanka.blogspot.com Copyright © 2012 Design by Antonia Sundrani Vinte e poucos